Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • No stress
    No stress

PROLOG

Cały ubiegły tydzień: nosi mnie…

Poniedziałek: dalej mnie nosi  Wtorek: wiem dlaczego mnie nosi: to zimowy brak słońca. Idę do najbliższego biura turystyki:

 Macie coś gdzie jest  nienudno?

Mają. I to tanio. Na piątek. Wyspy Zielonego Przylądka.

-A ciepło tam?  i gdy odpowiedź twierdząca mówię: OK., biorę .

W domu dowiaduje się dlaczego były wolne miejsca i dlaczego było tanio. Otóż gazeta (?) FAKT ponoć doniosła, że tam wypoczywa Wiśniewski, ten od Ich Troje. Nie dziwie się (skoro był bez Mandaryny), że były wolne miejsca i to tanio.

Idę do domu i oznajmiam Najśliczniejszej Kobiecie Jaką Znam (dla uproszczenia, w skrócie: Żona) :

Kiciuś, za trzy dni lecimy poszwendać się po Wyspach Zielonego Przylądka.

- A ciepło tam?

- zapytowywuje Żona (coś jednak mamy wspólnego)

Otwieram interneta na światowej prognozie pogody i wpisuje nazwę miejscowości docelowej: Santa Maria. Oczywiście wyświetla się 17 stron różnych Sanata Marii… Szukam inaczej , wpisuje oryginalną nazwę państwa: Cabo Verde, już jest dużo lepiej, jest ich tylko 7, zaznaczam Cabo Verde, Canarias, Spain. I, kurde oczy w słup: przez najbliższe dwa tygodnie temperatura maksymalna w południe 17 stopni, odczuwalna 14-15. Ja Cię przepraszam, to  już w Egipcie jest teraz ze 2 stopnie więcej, a ja się pcham na wyspy jakiegoś przylądka?  Żona twierdzi, ze ona nie jedzie, a jeśli już musi to jestem w obowiązku kupić dużą walizę, bo do takich walizeczek jakie mamy to się z ciepłymi ciuchami nie zmieści. Pani każe- sługa musi, więc nie mam wyboru, przydziela mi jako obstawę najstarszą latorośl i bez DUŻEJ walizki zakazuje wracać. Objeżdżamy z córką pół Rzeszowa. I  znajdujemy, to co małżonka chce – czemadan taki, że teściowa by się w nim zmieściła… Wracamy do domu, a tam już sterta ciepłych bambetli na ten wyjazd leży, Żona zaczyna pakować. Mnie coś jednak nie daje spokoju: Cabo Verde, Spain…. Spain… Olśnienie: jak to: SPAIN, przecież to jest REPUBLIKA Wysp Zielonego Przylądka, więc nie może być Spain - Hiszpania! Sprawdzam w atlasie co jest  stolicą republiki: Praia i tę nazwę wpisuję w pogodynkę, i sukces: Praia, Cabo Verde – temperature: 28 degrees centigrade, feeling temperature:25 degrees. Ładnie byśmy wyglądali na miejscu w kurtkach i polarach…

Żona przepakowuje walizy (teraz to ta duża niepotrzebna, mieścimy się w mniejszych, a i tak do połowy) ja idę nosić drzewo do kominka, a co mi tam, niech dzieciaki w domu też mają ciepło i niech se napalą pod naszą nieobecność. I z miejsca moja dobroć zostaje ukarana: zawiewa mnie i strzyka w karku, nie mogę ruszyć głową na boki i jeden bark mam sztywny. Żonę to nawet cieszy:

Jak szyją ruszyć nie możesz, to za innymi oglądać się nie będziesz, siądę sobie naprzeciw i na mnie gapił się będziesz…

Ale póki co, jakoś trzeba dojechać do Warszawy na miejsce wylotu… Żona twierdzi że na trasie nie prowadzi, więc muszę ja. Ale jak to robić ze sztywnym karkiem???? Ale ona ma rozwiązanie. I to proste. Jak jadę, to i tak patrzę tylko do przodu, nie? A w miastach i na skrzyżowaniach to ona będzie mi mówić, czy coś z boku nie jedzie. I system się sprawdza… Ale tak pod Tarnobrzegiem, jednak proponuję:

Kiciuś, zamieńmy się, ja nie mam prawa jazdy, zostało w domu…

Ale i ona też nie posiada takowego. Czytałem przed wyjazdem, że mottem Republiki Cabo Verde jest: NO STRESS.Więc mówie jej:

NO STRESS, dojedziemy i bez prawka.

Zwalniam jednak po drodze wszędzie na ograniczeniach i nie wyprzedzam innych pojazdów niż rowerzyści (przynajmniej tych, którzy nie mają rowerów z przerzutkami).  Efekt? Średnie zużycie paliwa na trasie: poniżej 5 litrów – może by już zawsze bez prawa jazdy jeździć???

………….

O haśle NO STRESS czytajcie już w następnym odcinku…

stat