Users on-line: 1

Strona istnieje 4314 dni

Licznik Odwiedzin:
  • Walenty zaopatrzył się na całą godzinę..
    Walenty zaopatrzył się na całą godzinę..
  • podczas gdy Walek przy barze, ja za domem tęsknię...
    podczas gdy Walek przy barze, ja za domem tęsknię...
  • czyż życie nie jest piekne?
    czyż życie nie jest piekne?
  • albo i jeszcze piękniejsze???
    albo i jeszcze piękniejsze???
  • chciaz z kulturą też potrafimy alkohol spożywać..
    chciaz z kulturą też potrafimy alkohol spożywać..

All inclusive - blaski i cienie (tych drugich nie ma)

Pomysł z all inclusive jest niezły. Ale jak już raz na Maledivach udowodniliśmy to dawanie tego przywileju Polakom i Rosjanom może doprowadzić do klęski finansowej średniej wielkości państwo kapitalistyczne, nie mówiąc o takim kurduplu państwowym jak Maledivy, a co dopiero pojedynczą wyspę…..

All inclusive jest obliczone na niemieckich turystów emerytów. Taki podstarzały Krzyżak siada w barze, wypije 2 piwa lub jednego sznapsa i już w głowie mu szumi… Ale jeśli na wyspę wpada 35-ciu Polaków, to sytuacja diametralnie się zmienia…. Naszym poprzednim pobytem w tym wyspiarskim kraiku wywołaliśmy u barmana komentarz: Wy Polacy, to mniej tu zużywacie powietrza niż alkoholu….

I zanosi się, że i tym razem będzie tak samo…  W Brazylii nauczyłem się pić caipirihnę – mieszankę lodu, limonki, cukru trzcinowego o brazylijskiej wódki: cachasy . Wspaniale gasi pragnienie. Namawiam kilka osób na ten napój, one namawiają następne i już tego dnia wypijamy cały zapas cachasy na wyspie… A wpust mamy niezły: każdy z nas żeby nie chodzić co chwile do lady zamawia po kilka drinków, początkowo barmani nie chcą wydawać więcej niż po jednym, bo myślą, że zamawiamy dla innych gości, którzy nie mają All Inclusive, bo się im nie mieści w głowie, że na wieczór więcej niż dwa drinki wchłonąć można…

 

Każdego odebranego drinka podpisujemy na rachunku, gdzie figuruje co i ile zamawiamy, chociaż kwota płatności wynosi zero dolarów. Tak, dolarów, bo jak pisałem, waluta rozliczeniowa w tym kraju nie jest ich krajowa rupia maledivska, tylko dolar. Ceny drinków od 7,50 USD najtańszy…  Barmani z przerażaniem patrzą, że na wieczór na dwuosobowy domek jest wypisane po 50-60 drinków. Nie wiedza, ze my z lenistwa wszystko, co idzie na jeden stolik wypisujemy na jeden domek, niech się chłopaki głowią…

Następnego dnia zaczyna brakować na barze Malibu, bo na to przerzuciliśmy się gdy zabrakło cachasy… A w kolejnych dniach na półkach coraz większe pustki… tak naprawdę przedostatniego dnia została jedynie whisky i jeszcze jakieś świństwo, którego pić się nie dało..

Ale w końcu na ostatni dzień na wyspę dopłynął statek z zaopatrzeniem i zapasy zostały odnowione. Na szczęście dla barmanów, bo przez ciągłe mówienie „nie ma, skończyło się” stawali się WROGAMI PUBLICZNYMI NR 1.

Dostarczaliśmy barmanom sporo roboty, do której oni nie byli przyzwyczajeni. Ale też nie było chyba przypadku żeby ktoś się naprawdę upił. Morskie powietrze, bryza, dobra zabawa powodowały, że tak naprawdę alkohol na nikogo z nas nie działał tak jakby działał gdzie indziej… Siedzieliśmy w barze do czwartej rano, i to jeszcze w pełni funkcjonalni.  Więc jak przedostatniego dnia oświadczyłem barmanowi, że jutro już wyjeżdżamy, to on 3 razy upewniał się że to prawda, a potem prawie w podskokach odbiegł do kolegów podzielić się z nimi radosną nowiną. I w ostatni wieczór barmani już mieli nas dość i do drinków walili podwójne porcje alkoholu mając nadzieję, że nas uwalą wcześniej i pójdą wcześniej spać…

Nic bardziej błędnego – do standardowej godziny wszyscy dotrwali, z tym że metoda podwójnych porcji skupiła się na jakimś bidnym Angolu, który dostał kilka drinków przeznaczonych dla Polaków i zaszumiało mu w głowie i zaczął się do naszych pań zalecać. Został szybko i sprawnie odniesiony (mimo iż protestował) przez Maćka do jego domku…. Dziwne tylko było, że Maciek wypił ze 3 x więcej od Angola, a i tak taszczył go chwytem strażackim, bo ten się wyrywał,  a potem na barana…

Ale i ostatniej nocy ciekawą rzecz przyuważyłem: w tę noc jak barmani dawali nam rachunki do podpisu, to figurowało na nich 2 razy więcej drinków niż braliśmy w rzeczywistości.. Nie była to metoda wyłudzania, czy oszustwa, bo nawet nieAllinclusivowi goście nie płacili za drinki barmanom, tylko na recepcji.. Więc teoretycznie, z takiego zawyżania ilości wydanych drinków nie mogło mieć zysku… Jedyne wytłumaczenie to, że chłopaki odkładali dla siebie drinki na swoją wewnętrzna imprezę zorganizowana z radości, że Polacy już sobie pojechali…

 

stat